piątek, 9 sierpnia 2013

7. Krok do przodu

Cześć! Ostatnio trafiam na bardzo dużą ilość blogów z opowiadaniami tak wspaniałymi, że czasem właśnie przez nie mam tysiąc pomysłów na minutę jeśli chodzi o nową notkę u siebie. Przeważnie są to blogi opowiadające historię bohaterów z seriali "Lekarze" oraz "Pamiętniki Wampirów". Mam nadzieję, że w końcu i ja będę tak pisać jak autorzy tych blogów. Jestem dobrej myśli :)
Chciałabym również podziękować wszystkim czytelnikom, którzy odwiedzają moje bloga! To tylko dzięki Wam przekroczyliśmy już 1000 odwiedzin i pniemy się w górę. Dziękuje Wam, że jesteście!!:*
A teraz żeby nie przeciągać zapraszam do kolejnej części :)
***
Odbijające się w wodzie promienie współtworzą z cudowną paletą barw nieba obraz jak z bajki. Kula jakby z ognia zanurzająca się w głąb morza, powodująca, że wszystkie istoty wstrzymują na chwilę oddech, by w ciszy oglądać to wspaniałe zjawisko. Gdy jest już cicho, pusto, człowiek spoglądając na zaczerwienione niebo zachwyca się tym, jak stopniowo i powoli znika zza horyzontu. Cudowna, wielka czerwona kula, na tle żółto-czerwonego nieba nigdy się nie znudzi ludziom, bo za każdym razem gdy na nią patrzą, dostrzegają w niej na nowo piękno. Tak samo było ze mną w tej chwili. On trzymał mnie za rękę i pomału wsuwał na palec piękny pierścionek. Moje serce zatrzymało się z radości. Następnie wstał i pocałował mnie namiętnie. Wtuliłam się w jego tors i jeszcze raz spojrzałam na swoją dłoń.. Wtedy, właśnie wtedy usłyszałam szyderczy śmiech. Przyjrzałam się dokładniej otrzymanej ozdoby... "X" Otworzyłam szeroko oczy i szybko się odwróciłam, ale mężczyzny, który mi go wręczył już nie było, a w uszach dalej miałam ten złowieszczy śmiech. Chciałam krzyknąć, ale z mojej krtani wydobył się tylko puste echo...

- Cholera budzik! - krzyknęłam spanikowana.
Jednak on ciągle grał tą denerwującą melodyjkę, która już po samej wibracji motywuje mnie do wyłączenia budzika. Usiadłam na łóżku cała zlana potem. Oddychałam głęboko. Przypomniałam sobie sen, który zaczął się jak bajka a skończył niestety jak koszmar. Zastanawiałam się czemu tajemniczy i mroczny X dał mi spokój jeśli chodzi o wiadomości, a nawiedza mnie w snach. Przetarłam oczy i zaczęłam szukać telefonu. Kiedy go znalazłam od razu wyłączyłam wkurzającą melodyjkę i sprawdziłam godzinę.
- 7:00. Świetnie trzeba iść pod prysznic. - powiedziałam sama do siebie i opadłam bezsilnie na poduszki.
Zawsze w sytuacji porannego budzika byłam skłonna to jeszcze krótkiej drzemki, ale dzisiaj niestety nie wchodziła ona w grę. Poleżałam trochę by nabrać sił... jakbym czuła, że to właśnie dzisiaj zostałam zmuszona by stoczyć ciężką bitwę.
- Czas się zbierać. - pomyślałam.
Leniwie podniosłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Na początek przemyłam twarz tonikiem żeby pozbyć się resztek starego makijażu, a resztę zostawiłam już na przyjemny prysznic. Woda obmyła stres jaki towarzyszył mi przy pobudce i masowała spięte mięśnie. Po wyjściu i osuszeniu czułam się znacznie lepiej. Ubrałam się i nałożyłam lekki makijaż. Spojrzałam w lustro, przyjrzałam się sobie... myślami byłam przy X ale potrząsając głową wyszłam z łazienki. Wzięłam torebkę i wychodząc z pokoju zamknęłam drzwi.

Już pora obiadowa, a zajęć nie widać końca. Zupa wyglądała nieapetycznie, więc z tego względu zaczekałam na drugie danie. Kiedy tak siedziałam i dyskretnie przyglądałam się wszystkim zebranym widziałam gromadkę osób, które patrzyły się w moją stronę i coś szeptały. Zapiekły mnie uszy, więc kiedy spojrzałam się akurat na nie szybko odwrócili wzrok. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam po drugie danie. Spojrzałam na talerz pełen jedzenia i zastanawiałam się jak ja to wcisnę. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam konsumpcję. Właśnie popijam kompot z wiśni kiedy to przysiadła się do mnie niska i dosyć pulchna ruda dziewczyna, która znajdowała się w tamtej grupie szyderców.
- Mogę? - spytała zajmując miejsce.
- Jasne. Nie krępuj się. - powiedział ironicznie, bo i tak usiadła nie czekając na odpowiedź.
- Chciałabym Ci coś powiedzieć.
- Słucham. - próbowałam być obojętna, ale zżerała mnie ciekawość.
- Kariery przez łóżko nie zrobisz.
- Słucham?! - prawie wyplułam kompot.
- Wszyscy wiemy, że spałaś z Marcelem. Ale wierz mi... Śliczna buzia w tym zawodzie pomaga, ale tylko na krótką metę. - powiedziała i odeszła od stołu.
Chciałam wstać i dać jej w twarz, ale za bardzo zszokowała mnie ta informacja. Ja śpiąca z Marcelem, a w firmie podałam mu zaledwie rękę. Owszem miły widok, bo mój szef był bardzo przystojny i miał coś w sobie, ale mimo to wciąż był moim szefem i nie można sobie na wiele pozwalać.
- Przecież to jest śmieszne i żałosne. - pomyślałam.
Odkąd ruda dziewczyna odeszła od mojego stolika poczułam, że tracę apetyt. Odsunęłam od siebie talerz i schowałam twarz w dłoniach. Czułam się okropnie, ale nie mogłam dać po sobie poznać, że jest mi źle. Przygryzłam wargę. Wstałam, podniosłam wysoko głowę i szłam przed siebie. Wszyscy się na mnie patrzyli na przemian z nienawiścią i szacunkiem. Szłam w stronę stołu plotkar. Kiedy już do nich dotarłam popatrzyłam na wszystkich. Nagle ucichli i patrzyli na mnie z tępym wyrazem twarzy.

- Kochaniutka. - zwróciłam się wprost do rudej dziewczyny. - Nie muszę iść z nikim do łóżka żeby zrobić karierę. Jestem osobą poważną, dlatego nie bawię się w plotkowanie. Życzę szczęścia w przyszłej pracy... - ucięłam żeby posłuchać szeptów dwóch mężczyzn. - A.. I mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. Buziaki Słoneczko. - i puściłam oczko do rudowłosej kobiety.
Spojrzeli się na mnie teraz jeszcze gorzej niż poprzednio, ale już o tym nie myślałam. Teraz tylko musiałam się wykazać na zajęciach. Drobiazg. W trakcie ciszy po południowej przysiadłam do książek, które otrzymaliśmy dzień wcześniej. Materiałów było sporo, więc nie marnowałam czasu na sen tylko zapamiętywałam wszystkie ważne informacje. W ciągu 40 minut nauczyłam się na prawdę sporo, więc już teraz mogłam iść na aulę i się wykazać zdobytą wiedzą. Na prowadzącego zajęcia nie trzeba było długo czekać. Pan Tomas od razu przeszedł do konkretów. Za każdym razem kiedy zadawał pytania zgłaszałam się do odpowiedzi. Można powiedzieć, że w trakcie zajęć odbyła się mała rywalizacja między mną, a jakimś gościem z grona plotkarskiego. Jednak na moje szczęście wygrałam ja.. chociaż w pewnym momencie poczułam, że jestem zbyt pewna siebie i musiałam to zmienić chodź trochę. Po trzech godzinach zajęć przyszedł czas na wręczenie certyfikatów. Bella czekała już na zewnątrz, więc chciałam się wyrwać stamtąd jak najszybciej by nie kazać jej zbyt długo czekać.
- Pani Jessica Lorens.
Usłyszałam swoje imię, więc wstałam szybko i podeszłam do Pana Marcela. Cieszył się na widok i szczerze mi gratulował. A kiedy w ramach podziękowania pocałowałam go w policzek szepnął mi do ucha, że następnego dnia widzi mnie u siebie w biurze. Uśmiechnęłam się do niego dając znak, że rozumiem. Odwróciłam się na pięcie i teraz szłam dumnie przez aulę. Napotkałam się na rudą plotkarę i na chwilę zatrzymałam się przy niej.

- Widzisz. Mam pracę. Powodzenia w szukaniu Twojej, bo nie wiem czy etaty są wolne. - powiedziałam zgryźliwie, po czym wróciłam na swoje miejsce.
Usiadłam i wyjrzałam przez okno. Bella stała obok samochodu i machała do mnie ręką.. pośpieszała mnie. Zaśmiałam się pod nosem i odmachałam jej. Pan Marcel jeszcze wyczytywał imiona osób, które będą pracować pod jego nadzorem. Niestety spotkało mnie przykre wydarzenie- będę pracować z ruda małpą. Oburzyłam się w duchu, ale nie chciałam dać po sobie niczego pokazać.

- Jeszcze raz dziękuję państwo za przybycie. Życzę samych sukcesów w pracy... No i gratuluję. - powiedział Pan Marcel na pożegnanie z nami.
Kiedy mój szef opuścił aulę pomału wymknęłam się stamtąd. Próbowałam być nie zauważona, ale niestety musiał mnie napotkać wredny wzrok grupy, której chciałam uniknąć. Spojrzałam się na nich i uśmiechnęłam się najbardziej wrednie jak potrafiłam po czym poleciałam do swojego pokoju szybko się spakować. Po kilku minutach spakowana pobiegłam do Belli.
- Cześć! - krzyczałam z daleka.
- No cześć. Jak Ci poszło? - spytała podekscytowana.
- Mam certyfikat i miejsce w pracy. - powiedziałam zadowolona.
- No to gratuluję. Chodź wracamy do domu, dziewczyny przyjdą na wino.
- Ok. Szybko, szybko! - poganiałam koleżankę.
Wieczór z dziewczynami minął mi na prawdę przyjemnie. Wszystkie gratulowały mi zdobytego miejsca pracy i przystojnego szefa. Opowiedziałam im również historię jak to trzeba załatwiać sobie teraz miejsce pracy. Oczywiście śmiały się z tej grupy plotkarzy, ale mimo wszystko czułam się źle z tym zarzutem. Nigdy nie pomyślałabym, że można być tak wrednym nie znając osoby, która ma po prostu umiejętności... ale to właśnie robi zazdrość z ludzi. Zjadłyśmy pizzę i opiłyśmy się napojami gazowanymi. Nie siedziałyśmy długo, ponieważ Angela musiała wyjechać na jakiś czas ze swoim profesorem na inną uczelnię, a Mellisa miała nocny patrol. Kiedy zostałyśmy same z Bellą rozwinęła się rozmowa.
- Bella... wiesz miałam okropny sen dzisiaj w nocy. - zaczęłam niepewnie.
- I dopiero teraz mi to mówisz? Co to był za sen?

- Śnił mi się piękny zachód słońca... i cudowne oświadczyny...
- I co w tym złego? - przerwała mi zaskoczona moją relacją.
- Bo potem się okazało, że mój pierścionek zaręczynowy jest w kształcie iksa, znaczy... tak jakby kamień... te oczko... to był iks. - powiedziałam lekko przerażona, bo wróciły wspomnienia, ale panowałam nad tym.
- O mój boże... tak być nie może! Masz powiedzieć o tym Mellisie! Jest policjantką i naszą przyjaciółką. Pomoże Ci.
- Ale... ale to tylko sen.
- A sms, a kwiaty? A ten chłopak z kolejnymi kwiatami?
- Może to był żart?! - uniosłam głos, z oczu zaczęły lecieć łzy.
- Żart? Żartem jest to, że pozwalasz temu idiocie grać sobie na nosie! Dziewczyno a jak zacznie znowu Ciebie prześladować?
Zaczęłam płakać. Rozmowa owszem miała sens, ale ja byłam już tym wszystkim zmęczona. To był tylko sms... to były tylko kwiaty z głupią wiadomością... a ja tylko chciałam żyć normalnie. Podeszłam do okna i przyjrzałam się przechodniom. Każdy z nich był nieświadomy tego co może stać się jutro, czy pojutrze. Mimo wszystko żyli chwilą, ciesząc się każdym sukcesem i biorąc lekcje z  każdej porażki. A ja? A ja byłam sierotką, która nie potrafiła sobie poradzić z jakimś psycholem.
- No już dobrze. - przytuliła mnie Bella. - Jutro porozmawiamy razem z Mellisą. Poprosimy ją o dyskrecję i sprawa będzie toczona w naszym gronie. Obiecuję.
- Dziękuje. - wtuliłam się i spróbowałam uspokoić.
Stałyśmy tak dłuższą chwilę. W pokoju panowała cisza, a jedyne co ją zakłócało to moje głośne szlochanie. W końcu się udało i uspokoiłam się. Bella poszła mi do kuchni zrobić herbatę, a ja przebrałam się w piżamę. Położyłam się na kanapie i czekałam na przyjaciółkę.
- Proszę. - podała mi gorący kubek.
- Dzięki. - upiłam łyk herbatki. - Dziękuje, że jesteś. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. - uśmiechnęłam się.
- Pewnie leżałabyś na ławce i dalej moczyłabyś tą cudną marynarkę. A właśnie... mogę ją jutro pożyczyć do pracy?
- Jasne, bierz. Ty mi lepiej powiedz co ja mam założyć. Trochę się boję, bo to będzie mój pierwszy dzień w pracy i chciałabym pokazać Marcelowi, że nie zawiodę.
- Kochana. Marcel to świetny i wyrozumiały facet. Fakt, że do czasu, ale póki nie zajdziesz mu za skórę będziesz miała życie jak w bajce. - powiedziała pewnie. - No... a ubierzesz to co zobaczysz rano na fotelu. - powiedziała zadowolona. - A teraz jeśli pozwolisz pójdę się położyć, bo rano mam bardzo ważne spotkanie.

- Pewnie. Jeszcze raz dziękuje za wszystko.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Bella wyszła zamykając za sobą drzwi. Siedziałam tak jeszcze z kubkiem w ręku, oczy powoli mi się zamykały, więc odstawiłam herbatę na stolik i wygodnie ułożyłam się na kanapie. Zamknęłam oczy i chwilę później odleciałam w krainę fantazji, gdzie wszystko jest możliwe.

5 komentarzy:

  1. Dzięki wielkie za komentarz. :) Cieszę się, że moje opowiadanie Ci się spodobało i mam nadzieję, że będziesz zaglądać, bo zazwyczaj o nowych notkach nie informuję. ;) Do tego służy taki gadżet jak obserwatorzy czy lista czytelnicza. :)
    Co do Twojego opowiadania, to postaram się zajrzeć za tydzień, bo na razie jestem nieco zajęta, a mam 7. rozdziałów do nadrobienia. :P W każdym bądź razie masz bardzo ciekawy szablon, co mnie w dużej mierze zachęca.
    Pozdrawiam

    [marionetki-nieswiadomosci]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Dzisiaj w godzinach 14-15 pojawi się nowa notka, także już zapraszam do siebie :) Przepraszam, ale nie miałam czasu na nadrabianie zaległości. Na szczęście dzisiaj mi się udało i czuję, że wkrótce akcja się rozwinie :) Musisz też zobaczyć mój nowy szablon, bo ja po prostu nie mogę się na niego napatrzeć :D
    Pozdrawiam! I jeszcze dzisiaj wpadnę do Ciebie hehe :*

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu!! U mnie nowa notka i nowy wygląd bloga! Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    trochę z opóźnieniem, ale w końcu przeczytałam.
    Bardzo mi się podoba Twój styl pisania, jak i sama historia.
    Początkowo czytałam głównie blogi związane z Lekarzami, ale takie opowiadania również mi się bardzo podobają, tym bardziej, że Pamiętniki Wampirów też oglądam, więc twarze z szablonu nie są mi obce.

    Pozdrawiam i dodaję Twój blog u siebie w linkach, żeby mi się to wszystko nie pomieszało. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa mega ;D
    Wciągnęło mnie na maksa i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń